Адам Гвара.Засветье.
Болеславу Лесьмяну.
ZAŚWIATEM
Засветье.
Под развесистой ивой речной возле бора
Отыскалось жилище для беса minorum
С его бесноватой бабессой ad mortem,
Та была полунемочью, он получёртом,
От огня отреклись, им и неба не надо .
Ни к чму ему пекло, она ему адом.
Ни подземна душа её и ни поднебна,
Небесам и ни бесам была не потребна.
Жизни в ней оставалось достаточно между.
Только хмурый ноябрь сбросил листьев одежду,
И замёрзла бабесса, промокла, затихла.
Но завыли Иерихонскими трубами вихри,
Пробудился рассвет в витражах голых веток,
У бесёнка зрачки заболели от света.
Приобнял всю промокшую. Глянул он с грустью
В её душу промёрзшую, а там только пусто.
И с собою в засветье вечность взяв как котомку,
Он шагнул в пустоту, и растаял в потёмках.
ZAŚWIATEM
Rosochatą wierzbinę łęgami do boru
Pomieszkiwał milkliwy diabołek minorum
Z pokutliwą jazgotem babiną ad mortem
On dla niej półkadukiem ona mu półczortem
Tam się ognia wyzbyli i nieba wyrzekli
Jemu piekła nie trzeba bo się baba piekli
Dusza jej opuszczona podziemna niewniebna
Jednakowo aniołom biesom niepotrzebna
Ale tyle ma z życia co sobie powarczy
Aż tu raptem listopad przymrozkiem się zmarszczył
Czy to zmarzła babina czy zmokła bo ścichła
Za to wicher zawodził jak trąby Jerycha
Świt się dźwigał ospale w witrażach gałęzi
W diabołkowych źrenicach bór z bólu się zwęził
Chciał przytulić morduchnę skosmaconą deszczem
Do duszy przemarzniętej a tam tylko przestrzeń
Wiekuistość na drogę jak próchno w tobołek
Wziął w pustce i zaświatem rozwiał się diabołek