Болеслав Лесьмян.
Лунное упоение -1. Ночь.
Огнем мерцает ночь, а сумрак, звёзд поклонник,
едва колышется в потоке тишины,
и мраморный луной обрызган подоконник,
где тени наших рук лежат, удлинены.
Теперь уж виден сон, теперь уже не страшно.
Мир полуосвещен, грядёт рассветный час,
и тени наших рук как будто бы не наши,
как будто у окна есть кто-то кроме нас.
Как будто кроме нас, бессонный и влюблённый,
в мечтаниях течёт молчащих жизней сход,
и с небом связанный, и с тьмой потусторонней
дрожащий тайный быт, заоблачный народ.
Ему своей косой из серебристых прядей
льёт полночь свой поток, искрящийся во мгле.
В виденья погружён, до дна себя утратив,
в краю русалий он уже не на земле.
В лёт вольный облаков блеск жизни проникает,
бутоны их растут и набирают цвет...
И чуткая душа , дрожа, в себя вбирает
улётный миг чудес, восторгов полный свет.
Теперь уж виден сон, теперь уже не страшно.
Мир полуосвещен, грядёт рассветный час,
и тени наших рук как будто бы не наши,
как будто у окна есть кто-то кроме нас.
Leśmian Bolesław - KSIĘŻYCOWE UPOJENIE - I. NOC
Ogniem pulsuje noc, a mrok, ów gwiazd wielbiciel,
Ledwie kołysze się pod szumnej ciszy prąd;
Na marmur okna padł księżyca bryzg obficie,
Gdzie wydłużone drżą dwa cienie naszych rąk.
Teraz już widny sen, teraz troska nie straszna
I na wpół świeci świat, co już z półmroku wstał,
I cienie naszych rąk nam zdają się nie nasze,
Jakby przy oknie tym prócz nas ktoś schadzkę miał.
Jakby tu oprócz nas, bezsenny i miłosny,
Pośród marzenia trwał milczących istnień lud;
Wspólna ich z niebem więź i zaświatowe losy,
I tajnią drżący byt, i ponadchmurny ród.
Dla nich warkoczem swym snutych w srebrze zakrętów,
Pod północą co w skrach, strumień we mgle się ćmi,
Pogrążony w swych snach, w marzeniach swych do szczętu,
Widzi rusalny kraj, jak półsnem mu się śni.
Wolny obłoków lot, życie ich blask przenika,
Rozwija się ich pąk słyszalniej niźli kwiat...
A dusza czujna wciąż i drżąca jak osika
Chłonie ulotny dziw, pełen zachwytów świat.
Teraz już widny sen, teraz troska nie straszna,
I na wpół świeci świat, co już z półmroku wstał,
I cienie naszych rąk nam zdają się nie nasze,
Jakby przy oknie tym prócz nas ktoś schadzkę miał.